W obecnych warunkach szerzenia się na całym świecie koronawirusa warto przypomnieć postać męczennicy z pierwszych wieków chrześcijaństwa – św. Korony, czczonej od dawna jako patronka przed epidemiami. Choć należała niegdyś do popularnych świętych, to o jej życiu i pochodzeniu wiemy bardzo niewiele. Miała się urodzić na ziemiach dzisiejszego Egiptu lub Syrii ok. 160 roku i zginąć śmiercią męczeńską w 177 (według innych przekazów żyła latach 287-303).
Z tych szczątkowych danych wynika, że jeszcze jako nastolatka została żoną Wiktora – rzymskiego żołnierza ze Sieny, chrześcijanina, który w czasach prześladowań wyznawców Chrystusa w Cesarstwie Rzymskim chrześcijan nie chciał wyrzec się swojej wiary, za co został stracony. Młoda wdowa zginęła również śmiercią męczeńską w okresie prześladowań za czasów cesarza Antoniusza Piusa albo Dioklecjana. Według przekazu etiopskiego oboje byli członkami wspólnoty wczesnochrześcijańskiej.
Pierwsza, “wyjściowa” grecka legenda o Wiktorze i Koronie umieszcza ich męczeństwo w Damaszku, ale była ona później powtarzana w różnych wariantach. Dlatego też obok dzisiejszej stolicy Syrii jako miejsce ich śmierci wymienia się także Antiochię na południu dzisiejszej Turcji, Aleksandrię w Egipcie, Sycylię i Marsylię. Świętą Koronę czczą Kościoły grecki, łaciński i etiopski.
Z Bliskiego Wschodu legenda o niej dotarła do Włoch najpóźniej w VI wieku. Relikwie obojga małżonków znajdują się w Castelfidardo na wybrzeżu Adriatyku koło Ankony. Już wtedy powstał tam poświęcony im kościół. Już wówczas (VI wiek) św. Koronę ukazywano jako przykład wierności wierze. W 997 cesarz Otton III przewiózł relikwie do Akwizgranu, a w XIV wieku cesarz Karol IV sprowadził je też do Pragi.
Z tamtego okresu pochodzą również pierwsze dowody oddawania czci tej świętej w Bawarii, Czechach i Dolnej Austrii. Tam i w niektórych innych regionach św. Korona czczona jest jako patronka, która nie tylko ma chronić przed epidemią i 0złą pogodą, ale też jest symbolem trwania w wierze.
Do tradycji należą np. w Dolnej Austrii coroczne pielgrzymki św. Korony. W 1504 roku w małej miejscowości St. Corona am Wechsel w wydrążonym pniu lipy znaleziono jej figurkę a na pamiątkę tego wydarzenia wzniesiono tam kaplicę. Kult tej świętej znany jest też w innych częściach Austrii, również w Wiedniu, gdzie do dziś działa apteka św. Korony. Przy tej okazji media austriackie zwracają uwagę, że fakt, iż bite przez mennicę austriacką w latach 1892-1924 roku monety nazywano na pamiątkę świętej „koronami”, należy tłumaczyć tym, że św. Korona jest także patronką dobrego lokowania pieniędzy, poszukiwaczy skarbów i osób grających na loterii.
Kościół katolicki wspomina św. Koronę 14 maja i być może do tego dnia zostanie już pokonane największe zagrożenie obecnym koronawirusem.
Ks. arcybiskup Marek Jędraszewaki:
„Co, przez to co się dzieje, Pan Bóg chce nam powiedzieć, do czego nas wzywa, do jakiej refleksji nas pobudza, zwłaszcza jeśli chodzi o uświadomienie sobie świętości każdego życia, wartości zdrowia a także pokory – wynikającej z pewnej niemożności i bezradności – wobec tego wszystkiego, co się dzieje. Czy te znaki czasu, ta choroba nie wzywa nas do głębokiej rewizji spojrzenia na nas, na nasze życie, by nasze drogi wyprostować i by stały się one drogami prawdziwie Bożymi. Zostawiam wam moi drodzy te refleksje, jako szczególne zadanie stojące przed nami, aby ten Wielki Post w swojej dynamice modlitwy, pokuty, jałmużny przyczynił się także do tego, abyśmy te znaki czasu, które stają się dzisiaj tak ważne i tak bardzo odczuwalne nie pozostawiły nas obojętnymi, ślepymi, głuchymi, ale sprawiły, że głos Pański w naszych sercach będzie rozbrzmiewał z jeszcze większą wyrazistością i mocą”
Ks. Zbigniew Kielas, kustosz Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie:
„Modlimy się intensywnie w ostatnim czasie. (...) Trzeba, abyśmy w tej modlitwie nie ustawali, trzeba nam wiary, wytrwałości, zaufani. (…) Co, przez to co się dzieje, Pan Bóg chce nam powiedzieć, do czego nas wzywa, do jakiej refleksji nas pobudza, zwłaszcza jeśli chodzi o uświadomienie sobie świętości każdego życia, wartości zdrowia a także pokory – wynikającej z pewnej niemożności i bezradności – wobec tego wszystkiego, co się dzieje. Czy te znaki czasu, ta choroba nie wzywa nas do głębokiej rewizji spojrzenia na nas, na nasze życie, by nasze drogi wyprostować i by stały się one drogami prawdziwie Bożymi. Zostawiam wam moi drodzy te refleksje, jako szczególne zadanie stojące przed nami, aby ten Wielki Post w swojej dynamice modlitwy, pokuty, jałmużny przyczynił się także do tego, abyśmy te znaki czasu, które stają się dzisiaj tak ważne i tak bardzo odczuwalne nie pozostawiły nas obojętnymi, ślepymi, głuchymi, ale sprawiły, że głos Pański w naszych sercach będzie rozbrzmiewał z jeszcze większą wyrazistością i mocą.
Grzegorz Górny, reporter, eseista, publicysta, reżyser, producent filmowy i telewizyjny:
Mentalność współczesnego człowieka wzbrania się przed myślą, że miłosierny Bóg może zesłać karę, a w dodatku karę tak straszliwą, że pociągającą za sobą śmierć wielu ludzi. A przecież o możliwości takiej kary pisała tuż przed II wojną światową w swym „Dzienniczku” św. Siostra Faustyna Kowalska:Pewnego dnia powiedział mi Jezus, że spuści karę na jedno miasto, które jest najpiękniejsze w Ojczyźnie naszej. Kara ta miała być – jaką Bóg ukarał Sodomę i Gomorę. Widziałam wielkie zagniewanie Boże i dreszcz napełnił, przeszył mi serce.
Święci, jak m.in. Katarzyna ze Sieny, Brygida Szwedzka, Bernardyn ze Sieny, Karol Boromeusz, Ludwik Maria Grignon de Montfort oraz cała rzesza osób wyniesionych na ołtarze Kościoła katolickiego uważali, że plagi zakaźnych chorób są formą kary zesłanej przez Boga. Gdyby żyli dziś i publicznie głosili podobne poglądy, odnosząc się na dodatek do konkretnych grzechów, prawdopodobnie doczekaliby się nagany ze strony odpowiednich władz kościelnych, które przy okazji przeprosiłyby każdego, kto osobiście poczuł się urażony ich wypowiedziami.
W dawnych czasach chrześcijanie odpowiadali, że plagi są po to, by ludzie się nawrócili, a więc odwrócili od swoich grzechów. A to oznacza uznanie własnych grzechów za przyczynę kary. Oznacza nazwanie ich po imieniu, napiętnowanie i wyrzeczenie. Oznacza żal, skruchę i pokutę. Dlatego podstawową odpowiedzią duchową ludzi wierzących w czasach epidemii były modlitwy i nabożeństwa przebłagalno-pokutne.