Pismo święte w życiu Kościoła
„Nie znać Pisma, to nie znać Chrystusa” – te słowa św. Hieronima mogą krótko określić znaczenie, jakie posiada Biblia i które winno nadal jej przysługiwać w Kościele katolickim. Ojcowie Kościoła nazywali Pismo święte, biblia lub grammata, co znaczy po prostu „Księga” lub „Pisma”; już samo to określenie wyrażało tak wielki szacunek, że niepotrzebne było dalsze precyzowanie. Pismo święte należy zatem rozumieć jako Księgę Kościoła, jako zbiór tych Pism, które na podstawie rzeczywistego i pierwotnego consensus fidelium są uważane za święte.
Jak wiemy, Biblia nie spadła z nieba. Jest ona spisaną pamięcią Ludu Izraela, jego doświadczenia wiary, a także jego trudności i kłopotów historycznych. Będąc Słowem Boga, Pismo św. jest równocześnie historią konkretnego ludu, owocem jego kultury i wyrazem wędrowania przez wieki. I dlatego jednym z podstawowych zadań, jakie narzuca się każdemu czytelnikowi po otwarciu Pisma, jest dążenie do właściwego usytuowania się w jego czsie i przestrzeni. Jeżeli jest nim człowiek wierzący, to jego zbliżenie do Bibli jako Słowa Bożego może w nim wzbudzić wrażenie pewnego niepokoju, bądź też pustki duchowej, albowiem bardzo szybko będzie mógł dostrzec pewne ograniczenia, luki, braki religijne i naukowe, jakie teks biblijny przedstawia, gdy się go czyta tylko z perspektywy kulturowej.
Wieli ludzi, którzy zabrali sie do czytania Pisma świętego, przeżyło swoiste rozczarowanie: po krótkiej fascynacji niektórymi tekstami lub osobami napotykali różnorakie trudności, które ich zniechęciły do dalszej lektury. Odłożyli więc Księgę, która – paradoksalnie – zamiast ich budować, nierzadko ich gorszy. Jest to zjawisko zrozumiałe i uzasadnione. Lektura Pisma św. nie jest bowiem sprawą łatwą. Świadczy o tym nawet sama Biblia. Gdy np. Jezus uczył, iż trzeba będzie spożywać Jego Ciało i Krew, wielu słuchaczy odeszło. „A spośród Jego uczniów, którzy to słyszeli wielu mówiło: Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać? Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekła do nich: To was gorszy?” (J 6,60n).
Czytamy zwykle teksty biblijne zbyt poważnie, traktując je jako zamknięte, systematyczne wypowiedzi doktrynalne. Zapominamy natomiast o tym, iż są to teksty literackie, a jako takie mogą także zawierać elementy humoru i ironii.
Jakże bowiem brać poważnie słowa boga po grzechu pierwszych ludzi: „Oto człowiek stał się jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać także owoc z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki” (Rdz 3,22). Nie jest to przecież możliwe, skoro wcześniej Bóg mu powiedział, iż czeka go śmierć (3,19). Jest to zatem ironia z zuchwałego człowieka, a zarazem bezpośredni powód wydalenia go z ogrodu Eden.
Zjawisko ironii i humoru jest jednym z wielu fenomenów literackich. Przytoczyliśmy je tutaj dlatego, że jest ono dla przeciętnego czytelnika biblii wręcz nieprawdopodobne i szokujące. Musimy zatem nauczyć się traktować ją jako zbiór wspaniałych tekstów literackich, których autorzy posługują się wszelkimi mozliwymi figurami stylistycznymi. Winniśmy pozwolić urzec się pięknem Biblii, to także przez nie przemawia Bóg i przyciąga nas do Siebie.
/źródło: communio.pl/